Rano temperatura -0,3 stopnia, wychodzimy około 8:40. Znowu bardzo spokojny dzień, przewyzszenie zaledwie 300 metrów. Cały czas widoki Annapurny II, potem III (7555 m npm.) i IV (7525 m npm.). Na przerwę zatrzymujemy sie w Humde (lotnisko). Widać pierwsze jaki, w menu restauracji zaczynają się pojawiać dania z tych poczciwych zwierząt - np. yakburgery. Gdy dochodzimy do manangu wcale nie jest zbyt różowo z miejscami noclegowymi, sporo guesthose'ów ma miejsca wcześniej zarezerwowane dla grup. Znajdujemy dwuosobowe domki ? tym razem szczelne:) - przy jak się później okazuje najlepszej restauracji ? na pewno w Manangu a według niektórych na całej pętli. Płacimy 300 rupii za pięć osób. Manang jest miejscem obowiązkowego postoju ze względu na aklimatyzację. Jest on również stolicą dystryktu. Liczne hotele, wiele restauracji, sklepy a nawet piekarnie ze świeżutkimi ciastkami, biuro ACAP. Dla maniaków godzina internetu 1500 rupii (dla porównania w Kathmandu 20 :)). Codziennie o 15 w ośrodku zdrowia są wykłady na temat choroby wysokościowej.