Tuż po 7 wsiadamy do zamówionej taksówki (12JD). Lotnisko leży prawie 40 km od Ammanu i trzeba się liczyć z tym planując dojazd. Ty razem lecimy Jordańczykiem który zaskakuje nas poziomem serwisu. Indywidualne monitorki w klasie ekonomicznej, dobre jedzenie i miła obsługa. Po niecałych czterech godzinach lotu jesteśmy w Wiedniu. Decydujemy sie podjechać do miasta (bezpośredni pociąg -CAT kosztuje 16€ i jedzie nie zatrzymując się nigdzie indziej do stacji Wien Mitte). Tu też można dokonać check-inu przed następnym etapem podróży. Oglądamy okolice katedry Św. Stefana, jemy obiad w jednej z urokliwych uliczek odchodzących od placu. Lot do Warszawy mija w mgnieniu oka i przed 22 otwieramy już drzwi naszego mieszkania.
W Syrii zaskakuje bezinteresowność i gotowość do niesienia pomocy mieszkańców. Jest tam niezwykle bezpiecznie, nawet późno w nocy w zupełnie ciemnych zaułkach. Palmyra zmieniła na plus nasze podejście do ruin, które okazały się interesujące. W Jordani najciekawszymi miejscami były oczywiście Petra (razem z Małą Petrą) i pustynia Wadi Rum. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nasza krótka podróż to ledwie liźnięcie tego rejonu Bliskiego Wschodu, niemniej jednak zachowamy ją w pamięci z najlepszymi wspomnieniami.