Piątek jest dniem szczegółnym w islamie. Nie działa większość instytucji państwowych, banków, szkół. Zamknięte są również sklepy, co oglądamy na pustym suku Al-Hamidiye w piątkowy ranek. Kręcąc sie po starówce natrafiamy na kolejny cudowny dom, przemieniony na knajpkę (Narcissus Palace), zbudowany na początku XVIII wieku. Przy końcu ulicy Bab Sharqi odwiedzamy podziemną kaplicę zbudowaną w miejscu domu Ananiasza. Na dworcu Baramke sprawdzamy, czy nie da się stamtąd pojechać do Palmyry, niestety autobusy w tamtym kierunku odjeżdżają z oddaleonego o kilka kilometrów dworca Harasta (service-taxi 5SYP/os.). Po powrocie z Harasta jemy lekki obiad w okolicach nowopowstającego meczetu. Słońce staje sie łagodniejsze. Wstęp do meczetu Omayadów kosztuje 50SYP, ubiór dla kobiet jest wliczony w cenę. Spędzamy tam parę godzin ze zdziwieniem obserwując, że w przeciwieństwie do nabożnej ciszy naszych kościołów panuje tam atmosfera niemalże piknikowa i wiele osób korzysta z tego miejsca dla odpoczynku od zgiełku miasta. Do meczetu trafiamy tego dnia jeszcze raz, tym razem już po zmierzchu chcą utrwalić niezwykłą gre świateł wieczornej iluminacji. Jeszcze tylko herbata i udajemy się do hotelu.