Autobus Aqaba - Wadi Rum kosztuje 2JD. Sama jazda trwa niecałą godzinę, jednak oczekiwanie na zapełnienie wystawiło naszą cierpliwość na ciężką próbę. Po14 lądujemy w okolicach zadbanego Visitors Center w Wadi Rum. Atieg już nas oczekuje. Ustalamy cenę wycieczki na 35JD za osobę i wskakujemy do Nissana. Najpierw wizyta w Rum Village. Atieg pokazuje nam swój dom, chwali sie trójką dzieci. Pijemy herbatę, sprawdzamy pocztę na komputerze gospodarza i w drogę. Jeszcze tylko zakup zapasu wody w sklepiku i po chwili zjeżdżamy z asfaltu. Plan obejmuje wszystkie najwazniejsze atrakcje pustyn. Oglądamy źródło Lawrence'a, rysunki naskalne wynaczające drogę karawanom, wdrapujemy się na czerwoną wydmę, korzystamy z cienia w okolicach domu w którym mieszkał Lawrence z Arabii. Dla mnie największą atrakcją jest skalny most, na który po wsazaniu drogi przez Atiega wdrapujemy się. Pustynia mieni się wieloma kolorami, w dalekiej okolicy widać maksymalnie 1-2 auta, można poczuć pustkę. Tuż przed zachodem słońca zjeżdżamy do obozu. Atieg jedzie po obiad, bo przy tak małej grupce nie opłaca się szykować kolacji w obozie. My w tym czasie wychodzimy na pobliską wydmę i obserwujemy znikające słońce. Po obfitej kolacji - frytki, ryż humus, sałatki, kurczak, różne sosy pomarańcze - Atieg obwieszcza, że wraca na noc do domu i zostajemy zupełnie sami w kompletnej ciszy pustyni. Szykujemy spanie pod gołym niebem, wczesniej beduin zapewnił nas, że dla skorpiona czy węża nie ma znaczenia czy śpi się w namiocie czy poza nim. Oj dawno nie widzieliśmy tylu gwiazd...Po kilku godzinach wschodzi księżyc i robi się zupełnie jasno. Niestety wieje dość silny wiatr który nie daje pospać.